niedziela, 31 marca 2024

Wszystko inaczej

Całe święta inaczej. 

W czwartek wieczorem otrzymaliśmy wiadomość, że Lilli, Tobiego matka, moja tesciowa, zmarła.  

W piątek rano wyruszyliśmy do Frankonii i regulujemy wszystko możliwe,  co się da przez święta. 

Wielkanoc poszła się bujać...



czwartek, 28 marca 2024

Zdrowych i pogodnych

życzę, Świat Wielkanocnych. Takich bez spinania się, spokojnych, spacerkowych, z dużym potencjałem odpoczynku i robienia, czego się chce albo i nicrobienia. Bo takie sobie sami urządzamy. Jak dopisze pogoda, popędzimy Mirkę przez las dla jej uciechy. 


Ja pracuje akurat na noc, ale zaraz mam wolne, po dyżurze obskoczę jeszcze zakupy, zanim mam nadzieję, inni wstaną i będzie oblężenie sklepów... po zakupach do domu, śniadanie, Tobi jeszcze pójdzie do rzeźnika i piekarni, zakupić resztę i zamówić na sobotę. Wielki Piątek to u nas już święto i wszystko zamknięte. 
To tylko tyle w sumie świątecznego stresu u nas, bo sobie nie robimy. Cieszę się, że same święta mam wolne.  Ale okna wymyte, bo był na nie czas, ostatnia akcja okienno- firankowa była w drugiej połowie września, po zamontowaniu nowej kuchni. 
Pod koniec kwietnia zamykają nasz oddział, idziemy wszyscy pracować na ten oddzial z terapią przeciwbólową. Co będzie, to się okaże. A tak fajnie mogło być, przynajmniej w moim przypadku, z tymi alkoholikami... 
Ale co zrobisz. Nic nie zrobisz. 
Wszystko wyjdzie w praniu, jak się potocznie mówi. 
Aktualni pacjenci nadal w porządku,  ostatnio frakcja rosyjskojęzyczna, dwóch ich i jedna ona. Ona typ urody jak ruska lalka, czyli ładna, oni z kolei mają ciężkie melancholijne spojrzenie, takie, że jakby trzeba było kręcić nową wersję Doktora Żywago, to by byli ekstra klasa. 
Graliśmy w państwa miasta, chociaż kolega mnie powstrzymywał,  że językowo sobie nieźle radzą, ale z pisaniem to już taka sobie sprawa, a z myśleniem jeszcze inksza.. tak im się spodobało, że młodszy chciał nie tylko godzinę grac, ale wręcz do kolacji; powstrzymali go i mi, którzy oczekiwali odwiedzin, bo sobota po południu była. 


W zeszłym tygodniu byliśmy krótko we Frankonii, bo była 15 rocznica śmierci Tobiego ojca. 
Dzisiaj byliśmy w pobliskim muzeum, bo mają tam szybką wystawę zdjęć i informacji o pobliskim lost place, Lutterburg w Bodenwerder. Wykład na temat jeszcze się odbędzie i piszemy się na niego. 



W same święta mam jednak nadzieję się wyspać, poczytać i podziergac na drutach. Pomimo, że aktualna praca to tych lekkich fizycznie należy, wracam nieco mentalnie wyczerpana do domu po dyżurach, a między popołudniowym a rannym minimalnie śpię.  Pi nocnym zresztą też, a kiedyś pracowałam i pi 7 nocy pod rząd i spałam w dzień jak suseł. 

Tak więc... miłego zajączkowego święta życzę 🐇

wtorek, 12 marca 2024

Niby lepiej, ale

nadal mnie to jakby przeziębienie trzyma. Dzisiaj byłam u lekarza, znaczy ponownie, i dal mi zwolnienie do końca tygodnia, bo miałabym teraz urlop, jeszcze zeszłoroczny co prawda, ale właśnie urlop, no i co to a urlop, jak smarkam i kaszlę.  Szkoda urlopu, to są 3 dni, a 3 i pół dnia urlopu to u mnie cały tydzień faktycznego urlopu, odkąd pracuje ⅔ etatu. 

Od jakichś 2, 3 lat mam Ci jakoś czas problemy z gardłem,  i najczęściej prawy migdał mnie boli, jak i teraz, a potrafi nieźle boleć. Żeby mi jeszcze na stare lata jakaś tonsilektomia nie wyskoczyła 🫣

Lekarz zaproponował mi uodpornienie się bakteryjnymi kapsułkami o nazwie Innovall SUD. Dzisiaj je otrzymałam, i jak tylko nieco bardziej ozdrowieje, to zaczynam kurację, 10 kapsułek co tydzień. Ponoć regeneruje taka kuracja dobre bakterie w jelitach, które regulują z kolei całe życie czy jakoś tak... 😉 wedle niemieckiego przysłowia, du bistro, was du ist, czyli jesteś tym, co jesz. 

Notabene lekarz pochwalił i popiera moje dwurazowe jedzenie, i 16 godzin przerwy od obiadokolacji do śniadania. Zwane tutaj Intervallfasten. Zaproponował też raz na tydzień jeden dzień postu, czyli tylko pić. To się zobaczy, bo przy Tobim ciężko może być. 


Sprezentowałam moją ruską lalkę znajomej do auta za tylną szybę. Pasowała bowiem super do wystroju, a u mnie tylko siedziała w kącie regału i kurzyła się. 

Cola... dla dzieci, bez kofeiny i z mniejszą ilością cukru. Brakuje mi zdania na temat 🤦‍♀️i przy okazji pogadanki z pacjentami na temat ukrytego alkoholu w produktach spożywczych, gdzie nikt by się alkoholu nie spodziewał, przypomniała mi się aferę sprzed ponad trzydziestu lat, gdy "odkryto" alkohol w tych dziecięcych Milchschnitte i Pingwinie. Notabene do dzisiaj zawierają alkohol, przynajmniej w Niemczech. 

piątek, 8 marca 2024

Przesilenie wiosenne albo coś

Mam jakieś lekkie zapalenie górnych dróg oddechowych, korona to nie jest, bo dzisiaj testowałam i negatywny test mi wyszedł. Oczywiście jest to kompletnie niepoprawne politycznie, bo bo jak to tak, nie mieć jedynej politycznie właściwej choroby, a tylko zasmarkany nos, czasami zatkane uszy, czy jeden wieczór bolało mnie gardło. Takie zmieniające się objawy. 

A od dzisiaj do pracy na 4 dyżury. Teraz miałam 11 dni wolnego- nadgodziny- tylko w czwartek tydzień temu byłam 2 godziny na superwizji, z powodu pracowania na psychicznie obciążającym personel oddziale. Sic! Kurde no. Psychicznie obciazajaco to ja już gdzie indziej pracowałam dziesiątki lat, ale tam się nazywało, jest jak jest, to jest normalne o należy do zawodu właśnie. 

W niedzielę, przy okazji wędrowania po paśmie Hilsu, zajrzałam na mały wiejski cmentarz, gdzie od prawie 14 lat odpoczywa moja pracowa koleżanka Ulrike, zmarła mając 54 lata. Spotkałam na cmentarzu inna koleżankę ze starego oddziału, Lydię,  bo też tam mieszka i na groby rodziców i teściów szła akurat. Porozmawialiśmy z nią nieco, a po rozstaniu powiedziałam Tobiemu, że to jest ta koleżanka, której kilka(naście) lat temu wypadła pielęgnacja 4 ludzi równocześnie, rodziców i teściów. Ona wtedy zawiesiła na rok pracę i pielęgnowała tych czwórkę w dwóch domach. W krótkim czasie zmarło dwoje z nich w naszym szpitalu, konstelacji już nie wiem, czy ojciec i teściowa, czy teść i matka, w każdym razie, po powrocie do pracy Lydia nie chciała pracować na tym swoim oddziale, gdzie jej krewni poumierali, chciała być przeniesiona gdzieś indziej, żeby nie wchodzić do tych sal, to jej powiedziano, żeby sie tak nie miała, bo to normalne, że w szpitalu ludzie umierają. Superancka superwizja. 

.....

Straciłam prawie kompletnie głos i siedzę w domu. 

.....


 












Migawki z Mystica Hamelon z poprzedniego weekendu. 

wtorek, 27 lutego 2024

Dziękuję za miłe słowa

pod poprzednim moim wpisem. Wczoraj rano byliśmy znowu u weta, na kontroli, Mirce pobrano krew na badania, i wszystkie parametry z wątroby były ok. A więc nadal dietka- wzięłam znowu worek karmy- w i zdrowy styl życia dla Mirci, co ona notabene widzi sceptycznie. No cóż 😁




Przy okazji wet spojrzała na jej brodawkę przy faflu, obracała maciupki guzek przy łopatce, obejrzała czasami wylizywana tylnią łapkę,  i przycięła dwa pazury. Brodawkę i guzek mam obserwować, ale póki co, ok, nie ma powodu do troski. Łapka też normalna. I tak pozytywnie zaczęliśmy tydzień. 
Weekend spędziłam dyżurując nocnie, było spokojnie i fajnie, z bipolarnym pacjentem dogadałam się bezproblemowo, bo po jego tatuażu mieliśmy już temat 😉


Ma bowiem dwa jamniki. O ile nie zachwycam się tatuażami, bo to taka sobie sprawa, ten bardzo mu się podoba. 
A pacjenci jak to oni do mnie, w piątek po południu piekli ciasto z kruszonką, i na noc mi zostawili, oczywiście ciasta pojadłam, ale kakao z automatu mi jeszcze chcieli nieść, to już nie, wolę własną kawę neskę 😅
W sobotę czekała na mnie pizza. 
Pozatym, czytałam w nocy do wypęku, i bawet Chłopów,  bo sobie kupiłam ebooka, i jest to wersja oryginalna. Super, tak to jeszcze nie czytałam.